Komunikacja z dziećmi potrafi być trudna. Nierzadko odnosimy wrażenie, że to co mówimy, jest dla nich całkowicie obojętne. A przecież to komunikacja jest podstawą budowania poprawnych relacji i okazywania wzajemnego szacunku.To od niej zależy wychowanie dzieci i to, na ile zechcą nas słuchać.
Czym jest słuchanie?
Problemy w komunikacji są najczęściej winą dorosłych. Dlatego zastanówmy się, co rozumiemy pod pojęciem „słuchania”? Czy chodzi nam o to, żeby dziecko słyszało nasze słowa? Czy też pod pojęciem słuchania rozumiemy posłuszeństwo i wykonywanie naszych poleceń? To drugie cechuje głównie tych rodziców, którzy lubią wydawać polecenia i egzekwować ich wykonanie.
Dorośli zapominają jednak, że słuchanie to wzajemne zrozumienie nie tylko słów, ale też uczuć i intencji. To także szanowanie zdania i potrzeb drugiej osoby. Dlatego też, nasze dzieci będą nas słuchać, jeśli i my będziemy słuchać ich. A niestety, jako dorośli, często popełniamy błąd – traktujemy nasze dzieci tak, jak sami nie lubimy być traktowani.
Zaprzeczamy uczuciom
Każdy ma prawo do uczuć i emocji. Kogoś też może denerwować coś, co dla innych jest obojętne. Najgorsze co możemy zrobić w takiej sytuacji, to zanegować czyjeś uczucia. A nikt przecież nie jest w stanie udowodnić, że czuje tak a nie inaczej! Jeśli mówimy, że coś nas denerwuje to jedynie nasze zachowanie może to potwierdzić – choć nie jest to regułą, bo uczucia nie zawsze widać.
Pewnie nie raz nasze dziecko powiedziało: „Jest mi gorąco”. Czy nie odpowiedzieliśmy: „Nieprawda, jest chłodno, nie zdejmuj kurtki”? I czy następnie nie doszło do wybuchu złości u naszego dziecka? Przecież właśnie powiedziało nam, co czuje a my to zlekceważyliśmy! Co więcej – uznaliśmy że to, co czuje nie jest prawdą! A dziecko nie oceniało przecież temperatury otoczenia, ale swój stan. Jak więc możemy oczekiwać, że dziecko będzie nas słuchać, jeśli my nie słuchamy jego?
Nie traktujemy słów dzieci poważnie
Jako dorośli zbyt często nie bierzemy słów dzieci na poważnie. Zdarza się, że dziecko mówi: „Nie chcę iść do kolegi, nie lubię go”. Niestety nie zawsze zapytamy, dlaczego nasza pociecha tak mówi. A zamiast tego powiemy: „Oj, nie mów tak, przecież lubiliście się”. Nasze dziecko na pewno poczuje się wtedy poirytowane oraz uzna, że mu nie wierzymy. A stąd łatwa droga, aby stracić autorytet w jego oczach. I posłuch.
Podchodzimy lekceważąco lub zbyt dosadnie
Pamiętajmy, że dzieci inaczej przeżywają emocje i interpretują słowa. Potrafią też wyciągnąć z nich mylne wnioski. Nie zmienia to jednak faktu, że dzieci przestaną nas słuchać i traktować, jako godnych zaufania, gdy będziemy:
- Odpowiadać im ich słowami – jeśli nasze dziecko mówi, że przestało kogoś lubić, nie odpowiadajmy „no to się nie lubicie”, ale zapytajmy o przyczynę zmiany nastawienia.
- Odpowiadać w sposób pozbawiony emocji, gdy mówią nam o swoich problemach. Pamiętajmy, że zimny ton i zdawkowe odpowiedzi to ignorowanie rozmówcy!
- Przesadnie reagować na sytuację i popierać ich wzbudzenie (zamiast wyciszać).
- Porównywać do innych dzieci i ich osiągnięć.
- Brać na swoje barki ich „problemy”, aby poprawić im humor – paradoksalnie możemy pogłębić ich złe samopoczucie, bowiem zobaczą, że jako rodzice martwimy się. W przyszłości swoje problemy zachowają dla siebie.
Nie tłumaczymy, marginalizujemy i krzyczymy
Aby dzieci nas słuchały, musimy pracować nad wzajemną komunikacją i zrozumieniem. Dzieci robią niektóre rzeczy dlatego, że nie rozumieją ich konsekwencji. Przykładowo, zostawienie zapalonego w pokoju światła wynika z faktu, że dzieci nie rozumieją czym jest marnowanie energii i że należy za nią płacić. Wytłumaczmy im to. Zrozumienie poprawia komunikację i posłuch.
Nasze dzieci często nie słuchają nas także dlatego, bowiem w ich odczuciu bagatelizujemy ich problemy. Czy nie zdarzyło nam się powiedzieć „Co Ty wiesz o problemach”, gdy nasze dziecko ubolewało nad zepsutą zabawką lub kłótnią z kolegą? Albo czy nie powiedzieliśmy „Problemy będziesz mieć dopiero, jak dorośniesz”? Używając takich stwierdzeń, nasze dziecko przestanie słuchać naszych rad oraz prosić nas o wsparcie.
Najgorszym z grzechów rodziców jest jednak krzyczenie i udzielanie reprymend przy innych. A krzyk to nie komunikacja. To stres, napięcie i seria nieprzyjemnych wrażeń, które zniechęcą dziecko i do rozmowy i do słuchania. Podobnie jest, gdy karcimy dziecko przy ludziach. Straci ono do nas zaufanie i nie będzie uznawać za osoby, których warto „słuchać się”.